„Każdy może być kreatywny” – to tytuł świetnej książki francuskiego psychologa Jeana Cottraux.
A u nas: „nie wychylaj się przed szereg”, „siedź w kącie – znajdą cię”, w najlepszym razie, do czysto rzemieślniczych czynności „nie święci garnki lepią”.
Od dzieciństwa uczy się nas, by nie chwalić się swoimi osiągnięciami, nie rzucać się w oczy, a jeśli coś się uda, to zawsze „mogłoby być lepiej”. Świetne, utalentowane osoby boją się przyznać do swoich artystycznych pasji, „bo co ludzie powiedzą?”. A więc od dzieciństwa wkładamy mundurki, potem garnitury, by wyglądać poważnie i by traktowano nas z szacunkiem. To ciekawe, że na polskich wsiach i w małych miasteczkach artystami stawali się często ludzie żyjący na marginesie: Nikifor, Heródek… Ponieważ z zasady nie traktowano ich poważnie, nie bali się wyśmiania. Nie mieli nic do stracenia, nie musieli udawać i mogli cieszyć się prawdziwą sztuką, która dawała im radość.
Najbardziej kreatywne są dzieci póki w ich życiu pasjonująca zabawa nie zostanie wyparta przez „poważne obowiązki”. Czy mamy szansę i odwagę, by w jakimś stopniu wrócić do tego stanu?