Na początek warto się zastanowić, dlaczego w ogóle mówimy o osobnej kategorii „wydarzenie literackie w małym mieście”. Wydarzenia artystyczne, podobnie, jak dzieła sztuki, dzielą się na dobre i złe, a wszelkie inne rozróżnienia mają w sobie coś protekcjonalnego: twórczość „kobieca”, „amatorska”, „mniejszości”…. Z drugiej jednak strony trudno nie zauważyć, że istnieją środowiska, którym z rozmaitych względów, bardziej i mniej racjonalnych, trudno się przebić. Ale jeśli mają coś wartościowego do zaproponowania, a równocześnie dość determinacji i siły, żeby przełamać bariery, mogą wnieść naprawdę wiele dobrych i świeżych pomysłów.
Dlaczego małym miastom jest trudniej? Przede wszystkim z przyczyn mentalnych. W Polsce bardzo powszechne jest myślenie – dla mnie jest to właśnie objaw myślenia prowincjonalnego – zgodnie z którym ważne wydarzenia dzieją się przede wszystkim w Warszawie, potem długo, długo nic… i pojawia się Kraków, Poznań, Wrocław… potem znowu pusto… Skąd się to bierze? Stąd, że w dużych ośrodkach siedziby mają najbardziej wpływowe media, które pomagają nagłośnić wydarzenie. To tutaj działają największe firmy, które z przyczyn wizerunkowych mogą chcieć wesprzeć organizatorów materialnie, a jeśli one zawiodą, to wspomóc może bogaty samorząd. To wreszcie tu, choćby dlatego, ze jest „po drodze”, najchętniej przyjeżdżają artyści. W rezultacie w kilku ośrodkach mamy nagromadzenie wydarzeń i festiwali, które obok zwyczajnej oferty kulturalnej wielkiego miasta, zalewają coraz bardziej obojętniejącą publiczność. Zjawisko zafascynowania „wielkimi” szczególnie łatwo zobaczyć, gdy przeglądamy komentarze prasowe w momencie ogłoszenia wyników konkursów dotacyjnych Ministra Kultury. Dziennikarze z oburzeniem rozrywają szaty, gdy dotacji nie dostaje znane wydarzenie stołeczne, które i bez niej się odbędzie, natomiast nikt nie zauważa, że w podobnej sytuacji jest kilkadziesiąt wartościowych wydarzeń „na prowincji”, dla których brak wsparcia oznacza często śmierć…
Choć widać już pierwsze zwiastuny zmiany myślenia. Uważni obserwatorzy zaczynają dostrzegać, że w wydarzenie kulturalne w małym mieście jest wielkim świętem i integruje mieszkańców wokół kultury. Przygotowania trwające często cały rok, pozwalają im odkrywać własną kreatywność i budzą zainteresowanie, zwłaszcza młodzieży, tradycją i potencjałem regionu. Jeśli wydarzenie jest dobrze wymyślone i wyrasta ze specyfiki miejsca, tworzy oryginalną wartość, niemożliwą do skopiowania gdzie indziej. Doceniają to również zapraszani artyści, którzy cenią sobie unikalną, serdeczną atmosferę, w której czują się naprawdę ważni i oczekiwani. Piękniejące miejscowości coraz bardziej dbają o wizerunek. Atrakcyjne wydarzenie kulturalne niewątpliwie dobrze na niego wpływa i przyciąga gości, którzy przy okazji mogą zobaczyć odnowiony rynek, zabytki, piękną przyrodę czy inne walory, którymi gospodarze chcą się pochwalić. Może więc czas „małych” nadchodzi?